"Pomiędzy nami tajemnice" - książka o tym, co łączy i dzieli
Zderzenie wielu kontrastów, spotkanie przeszłości z teraźniejszością, osobistych niepokojów oraz lęków dnia codziennego z wypartą przed laty historią, konfrontacja tętniącej życiem metropolii z malowniczym wiejskim krajobrazem. Im więcej różnic, tym bardziej łączą się w wielobarwny, lecz zarazem spójny obraz, zza którego wyłania się nikła sylwetka współczesnego człowieka. Jaki jest? Co o im wiemy? Z czego czerpie siłę oraz na czym opiera swój świat wartości?
Odpowiedź na te i inne pytania znajduje się w debiutanckiej powieści Katarzyny Grzebyk Pomiędzy nami tajemnice, która ukazała się w księgarniach 13 lutego 2024 roku. Przed wydaniem książki jej autorka podejmowała kilkakrotne udane próby literackie. W 2012 roku opowiadaniem Byłam w afrykańskiej ciąży zdobyła wyróżnione w Ogólnopolskim Konkursie Literackim pt. „Afryka to kontynent w kształcie ludzkiego serca”, zaś w 2015 roku wierszem pt. „Niebieska kolejka” wygrała III Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Stanisławy Kopiec. Jest także współautorką książek Tajemnice okolic Niebylca oraz Sekrety Rzeszowa.
Teraz…
Skrupulatnie poukładana w rozdziałach „Kiedyś” i „Teraz” akcja powieści rozgrywa się równolegle na dwóch płaszczyznach czasowych: w 1950 roku oraz we współczesności. Ogniwem wspólnym odległego o ponad siedemdziesiąt lat wymiaru pozostaje miejsce wydarzeń, Niebylec, niewielka podkarpacka miejscowość oddalona o kilkadziesiąt kilometrów od granicy polsko-słowackiej.
Współczesną, nowoczesną choć mało przebojową bohaterką jest ambitna i młoda dziennikarka Marcelina Midowicz, która trafia do malowniczej miejscowości w najbardziej kłopotliwym dla siebie momencie. Dwa dni po zaskakujących dla niej zaręczynach z Łukaszem Pellerem, narzeczonym i koledze z redakcji, przeżywa rozstanie z nim. Młody i niezwykle ambitny mężczyzna budując swoją karierę dziennikarską, bez wahania zostawia ukochaną z niedokończoną przez siebie pracą, a sam wyjeżdża na obiecujący kontrakt do Hiszpanii. Dziewczyna pomimo osobistych obiekcji zostaje zmuszona przez szefa do dokończenia projektu narzeczonego, jakim jest przeprowadzenie wywiadu do planowanej biografii sportowca i celebryty, ekscentrycznego zdaniem innych, Mateusza Jurewicza.
Dwutygodniowy pobyt w przydrożnym pensjonacie przewidziany na okoliczność zbierania materiałów do książki, perspektywa wysokiego honorarium, ograniczony do lakonicznych wiadomości SMS-owych kontakt z narzeczonym i zdystansowana relacją z matką nie napawają bohaterki euforią. Dziewczynę niespodziewanie ożywia zdawkowa i tajemnicza wzmianka zasłyszana podczas rozmowy telefonicznej z matką, jakoby korzenie rodziny Marceliny wywodziły się z … Niebylca. Informacja ta intryguje dziewczynę, budząc w niej bystry i dociekliwy instynkt dziennikarski. Marcelina postanawia połączyć teraźniejszość z przeszłością tym bardziej, iż trapiąca ją zagadka uchodzi za tajemnicę rodziny, skwapliwie ukrywaną w przeszłości przez nieżyjących już dziadków.
Kiedyś…
A co z przeszłością? „Kiedyś” to realistyczna i trudna wiejska rzeczywistość. Społeczno-obyczajowy wycinek rzeczywistości stanowi tło dla prostych, lecz honorowych i gotowych do największych poświęceń ludzi. Kiedy dochodzi do dramatu, wskutek którego w okolicznej remizie giną w pożarze dorośli i dzieci, przewroty los nie szczędzi nikogo, stawiając bohaterów przed trudnymi wyzwaniami. Zwycięża współczucie, miłość, poczucie zobowiązania, bezwiednie złożona obietnica i ludzka solidarność. Altruistyczna postawa Marcjanny Woźniak chroniącej i wychowującej żydowskiego chłopca zostaje okupiona kłamstwem i tajemnicą. Ostatecznie człowiek zawsze ponosi konsekwencje i koszty swych decyzji. Jednak kto ucierpi najbardziej? Ukrywający prawdę czy ten, kogo ona dotyczy?
Dwie (nie)dalekie przestrzenie
Dwa odległe w czasie, lecz nieistniejące bez siebie i jak się okazuje równoległe światy: teraźniejszości i przeszłości. Nie ma bowiem dziś bez wczoraj, człowieka współczesnego bez jego korzeni, przodków, historii. Ta ostatnia być może nie zawsze jest znana, kultywowana w rodzinie i przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dlaczego? Przecież znajomość przeszłości, jest kluczowa w zrozumieniu siebie, własnego człowieczeństwa i tożsamości. A może są ważne powody, by ją świadomie ukrywać? Czy kłamstwo z natury jest tylko złe?
Marcelina próbuje połączyć wiele faktów, co zdecydowanie ułatwia jej dziennikarskie doświadczenie. Szczęśliwy zbieg okoliczności, dotarcie do materiałów źródłowych oraz nikłe wspomnienie rozmowy z babcią pomagają w rozwiązaniu zagadki. Nagrodą jest krótkotrwała i przedśmiertna radość staruszki porzucającej wieloletni balast kłamstwa oraz niespodziewane poczucie szczęścia płynącego z odzyskania niejasnej tożsamości przez światowej sławy reżysera. Z zawiłej plątaniny ludzkich losów wyłania się jakże oczywisty i piękny w swej prostocie przekaz, że „w życiu liczy się drugi człowiek, jego bliskość i rozmowa z nim”[1]. Kiedy prawdziwa więź łączy ludzi, znikają problemy. Nie ma także takiej tajemnicy, o której nie można rozmawiać. Wystarczy być z drugim człowiekiem i stawiać odważne pytania. Odpowiedzi mogą zaskoczyć, dlatego warto rozważyć, czy jesteśmy na nie gotowi.
Prostota przede wszystkim
Przedstawiona przez autorkę opowieść odsłania złożoność ludzkiej natury, głębię przeżyć oraz intensywne barwy towarzyszących nam lęków. Paradoksalnie owa złożoność zostaje uwypuklona dzięki prostocie języka, jakim posługuje się pisarka. Niezwykle starannie, z impresjonistyczną lekkością oddaje koloryt miejsc, dba o szczegóły, ale nie popada w dłużyzny w opisach czy przesadną analizę psychologiczną bohaterów. Naprzemienne prowadzenie historii osadzonej w przeszłości z wydarzeniami osadzonymi w teraźniejszości wciąga czytelnika w fabułę książki, by z każdym kolejnym rozdziałem budować większe napięcie. Dopełnieniem treści jest pięknie zaprojektowana okładka, która koresponduje z poukładaną i przyjemną w odbiorze powieścią.
Koniec, a może początek?
Historia Marceliny pozostaje dla czytelnika zagadką. W finalnym, a zarazem kluczowym momencie książki, autorka pozostawia odbiorcę w sytuacji niedopowiedzenia. Czytelnik, który w mgnieniu oka dał się wciągnąć w wir wydarzeń kilku pokoleń dawnego Niebylca oraz z łatwością uległ magii lekkiego pióra debiutantki, czeka zdezorientowany tak nagłym finiszem niczym gość stojący przed otwartą bramą prowadzącą do wytwornego i zarazem otulającego go feerią barw ogrodu. Czy możemy liczyć na powstanie powieści rzeki i kontynuację losów bohaterki reorganizującej swoje życie? Czy historia rodziny Woźniaków na pewno jest zamknięta i dopowiedziana przez każdego, kto przeczyta tę książkę? Na te pytania z pewnością zna odpowiedź autorka. Pozostaje cierpliwie czekać i kibicować w pracy nad kolejnymi powieściami, gdyż udany debiut zapowiada pojawienie się na rynku obiecującej pisarki.
Odpowiedź na te i inne pytania znajduje się w debiutanckiej powieści Katarzyny Grzebyk Pomiędzy nami tajemnice, która ukazała się w księgarniach 13 lutego 2024 roku. Przed wydaniem książki jej autorka podejmowała kilkakrotne udane próby literackie. W 2012 roku opowiadaniem Byłam w afrykańskiej ciąży zdobyła wyróżnione w Ogólnopolskim Konkursie Literackim pt. „Afryka to kontynent w kształcie ludzkiego serca”, zaś w 2015 roku wierszem pt. „Niebieska kolejka” wygrała III Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Stanisławy Kopiec. Jest także współautorką książek Tajemnice okolic Niebylca oraz Sekrety Rzeszowa.
Teraz…
Skrupulatnie poukładana w rozdziałach „Kiedyś” i „Teraz” akcja powieści rozgrywa się równolegle na dwóch płaszczyznach czasowych: w 1950 roku oraz we współczesności. Ogniwem wspólnym odległego o ponad siedemdziesiąt lat wymiaru pozostaje miejsce wydarzeń, Niebylec, niewielka podkarpacka miejscowość oddalona o kilkadziesiąt kilometrów od granicy polsko-słowackiej.
Współczesną, nowoczesną choć mało przebojową bohaterką jest ambitna i młoda dziennikarka Marcelina Midowicz, która trafia do malowniczej miejscowości w najbardziej kłopotliwym dla siebie momencie. Dwa dni po zaskakujących dla niej zaręczynach z Łukaszem Pellerem, narzeczonym i koledze z redakcji, przeżywa rozstanie z nim. Młody i niezwykle ambitny mężczyzna budując swoją karierę dziennikarską, bez wahania zostawia ukochaną z niedokończoną przez siebie pracą, a sam wyjeżdża na obiecujący kontrakt do Hiszpanii. Dziewczyna pomimo osobistych obiekcji zostaje zmuszona przez szefa do dokończenia projektu narzeczonego, jakim jest przeprowadzenie wywiadu do planowanej biografii sportowca i celebryty, ekscentrycznego zdaniem innych, Mateusza Jurewicza.
Dwutygodniowy pobyt w przydrożnym pensjonacie przewidziany na okoliczność zbierania materiałów do książki, perspektywa wysokiego honorarium, ograniczony do lakonicznych wiadomości SMS-owych kontakt z narzeczonym i zdystansowana relacją z matką nie napawają bohaterki euforią. Dziewczynę niespodziewanie ożywia zdawkowa i tajemnicza wzmianka zasłyszana podczas rozmowy telefonicznej z matką, jakoby korzenie rodziny Marceliny wywodziły się z … Niebylca. Informacja ta intryguje dziewczynę, budząc w niej bystry i dociekliwy instynkt dziennikarski. Marcelina postanawia połączyć teraźniejszość z przeszłością tym bardziej, iż trapiąca ją zagadka uchodzi za tajemnicę rodziny, skwapliwie ukrywaną w przeszłości przez nieżyjących już dziadków.
Kiedyś…
A co z przeszłością? „Kiedyś” to realistyczna i trudna wiejska rzeczywistość. Społeczno-obyczajowy wycinek rzeczywistości stanowi tło dla prostych, lecz honorowych i gotowych do największych poświęceń ludzi. Kiedy dochodzi do dramatu, wskutek którego w okolicznej remizie giną w pożarze dorośli i dzieci, przewroty los nie szczędzi nikogo, stawiając bohaterów przed trudnymi wyzwaniami. Zwycięża współczucie, miłość, poczucie zobowiązania, bezwiednie złożona obietnica i ludzka solidarność. Altruistyczna postawa Marcjanny Woźniak chroniącej i wychowującej żydowskiego chłopca zostaje okupiona kłamstwem i tajemnicą. Ostatecznie człowiek zawsze ponosi konsekwencje i koszty swych decyzji. Jednak kto ucierpi najbardziej? Ukrywający prawdę czy ten, kogo ona dotyczy?
Dwie (nie)dalekie przestrzenie
Dwa odległe w czasie, lecz nieistniejące bez siebie i jak się okazuje równoległe światy: teraźniejszości i przeszłości. Nie ma bowiem dziś bez wczoraj, człowieka współczesnego bez jego korzeni, przodków, historii. Ta ostatnia być może nie zawsze jest znana, kultywowana w rodzinie i przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dlaczego? Przecież znajomość przeszłości, jest kluczowa w zrozumieniu siebie, własnego człowieczeństwa i tożsamości. A może są ważne powody, by ją świadomie ukrywać? Czy kłamstwo z natury jest tylko złe?
Marcelina próbuje połączyć wiele faktów, co zdecydowanie ułatwia jej dziennikarskie doświadczenie. Szczęśliwy zbieg okoliczności, dotarcie do materiałów źródłowych oraz nikłe wspomnienie rozmowy z babcią pomagają w rozwiązaniu zagadki. Nagrodą jest krótkotrwała i przedśmiertna radość staruszki porzucającej wieloletni balast kłamstwa oraz niespodziewane poczucie szczęścia płynącego z odzyskania niejasnej tożsamości przez światowej sławy reżysera. Z zawiłej plątaniny ludzkich losów wyłania się jakże oczywisty i piękny w swej prostocie przekaz, że „w życiu liczy się drugi człowiek, jego bliskość i rozmowa z nim”[1]. Kiedy prawdziwa więź łączy ludzi, znikają problemy. Nie ma także takiej tajemnicy, o której nie można rozmawiać. Wystarczy być z drugim człowiekiem i stawiać odważne pytania. Odpowiedzi mogą zaskoczyć, dlatego warto rozważyć, czy jesteśmy na nie gotowi.
Prostota przede wszystkim
Przedstawiona przez autorkę opowieść odsłania złożoność ludzkiej natury, głębię przeżyć oraz intensywne barwy towarzyszących nam lęków. Paradoksalnie owa złożoność zostaje uwypuklona dzięki prostocie języka, jakim posługuje się pisarka. Niezwykle starannie, z impresjonistyczną lekkością oddaje koloryt miejsc, dba o szczegóły, ale nie popada w dłużyzny w opisach czy przesadną analizę psychologiczną bohaterów. Naprzemienne prowadzenie historii osadzonej w przeszłości z wydarzeniami osadzonymi w teraźniejszości wciąga czytelnika w fabułę książki, by z każdym kolejnym rozdziałem budować większe napięcie. Dopełnieniem treści jest pięknie zaprojektowana okładka, która koresponduje z poukładaną i przyjemną w odbiorze powieścią.
Koniec, a może początek?
Historia Marceliny pozostaje dla czytelnika zagadką. W finalnym, a zarazem kluczowym momencie książki, autorka pozostawia odbiorcę w sytuacji niedopowiedzenia. Czytelnik, który w mgnieniu oka dał się wciągnąć w wir wydarzeń kilku pokoleń dawnego Niebylca oraz z łatwością uległ magii lekkiego pióra debiutantki, czeka zdezorientowany tak nagłym finiszem niczym gość stojący przed otwartą bramą prowadzącą do wytwornego i zarazem otulającego go feerią barw ogrodu. Czy możemy liczyć na powstanie powieści rzeki i kontynuację losów bohaterki reorganizującej swoje życie? Czy historia rodziny Woźniaków na pewno jest zamknięta i dopowiedziana przez każdego, kto przeczyta tę książkę? Na te pytania z pewnością zna odpowiedź autorka. Pozostaje cierpliwie czekać i kibicować w pracy nad kolejnymi powieściami, gdyż udany debiut zapowiada pojawienie się na rynku obiecującej pisarki.
Komentarze
Prześlij komentarz